Pada. Nie...leje! Gdyby nie poranna wizyta w destylarni Dewar’s, to dzień byłby stracony. Sama destylarnia i centrum turystyczne wspaniałe! W powietrzu unosi się słodowy zapach! Wykupujemy wycieczkę po hali produkcyjnej whisky Aberfeldy. Widzimy kadzie, w których fermentuje przyszły Single Malt (ale zapach!). Cieszymy oko kotłami destylującymi. Dotykamy wielosetlitrowych beczek z trunkiem. W sklepie prawie decydujemy się na zakup inwestycyjnej whisky Aberfeldy 18yo z rocznika 2001 i beczki #20364. Cena 800 zł. Szybko sprawdzam, że cena tego samego rocznika, ale beczki #3 na aukcjach chodzi po 2000 zł. Może warto wziąć i poczekać z 20 lat? :)
No ale w tym rozdziale nie tylko o whisky będzie mowa, a o całej naszej szkockiej „diecie”. Numero uno to haggis, czyli podroby jagnięce z płatkami owsianymi, podawane najczęściej w formie plastrów, smażonych w głębokim oleju, podawanych z frytkami i nieprzyprawionymi warzywami. To jak nasza wykwintna kaszanka, tylko z bogactwem smaków jagnięciny! Tańsza wersja haggisa na bazie wieprzowiny to po prostu pudding (nie należy mylić z deserem o tej samej nazwie). Dostajemy go najczęściej w formie smażonego na patelni plastra grubej kaszany. Jest on podstawa szkockiego (ale chyba też irlandzkiego) śniadania. Całość takiego porannego posiłku uzupełnia jajecznica, smażone pieczarki, pieczony pomidor, kiełbaska smażona i zapiekane ziemniaki. Ciężko...ale energetyczne, tak by pod kiltem ciepło było podczas wypasu owiec i graniu na dudach :).
W szkockiej kuchni nie brakuje oczywiście występujących w całej Wielkiej Brytanii fish&chips. W tym dniu nie żałują ryby! Jest jej naprawdę sporo i nawet będąc głodny można się nasycić. Co jeszcze typowe dla Szkocji to zapiekane w cieście mięsa (tzw. pie). Taka rwana jagnięcina zapiekana w cieście (steak pie) to naprawdę rarytas. Czasem mięsa nie zapieka się bezpośrednio w cieście, tylko kładzie się po prostu świeżo pieczona bułkę na porcji gulaszu...i to też jest pie :)
Z deserów numerem jeden jest sticky toffiee pudding (tym razem nie chodzi o kaszankę, a o wypieki :) ), podany z lodami lub z sosem custard. Pełnia słodyczy otoczona toffie, z czego samo ciasto jest ciepłe i swą konsystencja przypomina niedopieczone ciasto (lub zakalec?) – po prostu ambrozja! Można też upolować cukierki podobne do naszych krówek, często sprzedawane w postaci batonów na wagę.
Do posiłku oczywiście lokalne piwo typu ale lub whisky single malt i mamy szkocką kuchnię! Co do piwa, to trzeba przyznać, że jest tu duży wybór różnych gatunków. Przeważają ALE i IPA, ale są tu też LAGERy oraz duży wybór cydrów. Piwa nie są mocne – często poniżej 5%. W jednym z barów w Edynburgu spotykamy się z nietypowym piwem serwowanym wg oryginalnego sposobu prosto z beczki z użyciem specjalnego systemu nalewania (zaawansowana pompka :) ). Takie piwo nie ma gazu i ma stałą, pochodzącą z otaczającego stojącą w piwnicy beczkę powietrza, temperaturę 12 stopni. Charakteryzują się gęsta pianą, niczym w stoutach. Smakuje nam szkocka dieta :)