Szkoci to bohaterowie niejednego dowcipu o skąpstwie. Co tu się dużo dziwić, skoro na co dzień czekają ich nie lada zagwozdki, jak nasza dziś. Cel - dostać się pod lotnisko do wypożyczalni aut. Mamy do wyboru Airport bus za 8 funtów (dwie osoby dają razem 16) , na który trzeba dojść pieszo z hotelu z bagażami przez 15 minut, później zadzwonić po shuttle bus do wypożyczalni.... lub..... można zamówić Ubera spod samego hotelu bezpośrednio pod wypożyczalnie...również za 16 funtów. No nie sposób kombinować tu jak Szkot :)
Ruszamy w nasz road trip wypożyczonym Renault Captur’em – świeże autko, ledwo 2000 km przejechane. Wypożyczalnia Green Motion wystraszyła nas jednak nie na żarty, bo sprawdzali przy nas każdy detal auta, wliczając w to rysy na felgach, zarysowania plastików od pakowania bagaży czy spod zderzaków... Jeśli coś popsujemy to może być drogi wyjazd... Ruszamy przyjmując proste zasady: trzymać się lewej strony, auta mijać po prawej stronie, na rondach jeździć w lewo… Wszystko OK, ale czemu kurde drogi są tutaj takie kręte i wąskie?! Kolejne mile przemierzamy z duszą na ramieniu i nadzieja ze nie utrącimy sobie czy komuś lusterek. Co istotniejsze, wjeżdżamy na teren regionu Highlands, co oznacza w końcu wspaniałe szkockie góry doliny, jeziora i rzeki. Kierujemy się w okolice Fort William, dokładniej do Spean Bridge Hotel, zatrzymując się po drodze w kilku miejscach widokowych w okolicach doliny Glen Coe. To po te kręte drogi, wijące się wąwozami, przyjechaliśmy do Szkocji :)