Po kolejnym 4-5h jazdy przybywamy nad kolejne słone jezioro – tym razem dużo głębsze, gdzie można się swobodnie wykąpać. Brzmi jak dobry pomysł po 3 dniach wędrówki? Na dworze jest ok. 40 stopni, a woda w jeziorze ma ich poniżej 30, więc czuć „chłodzącą moc”. No ale nie oszukujmy się …otarcia w najdziwniejszych miejscach ciała oraz drobne ranki fantastycznie reagują ze słoną wodą. Odczuwam nieznane mi wcześniej oznaki bólu podróży ;) Po wyjściu z wody warto zastanowić się czy cała sól z jeziora pozostanie na mnie? Nie! Tuż obok, dosłownie 5 metrów od brzegu jeziora, jest źródło ze słodką wodą, gdzie można się opłukać… Jedyny, drobniutki problem to fakt, że jest to … gorące źródło…. Woda ma tu pod 50 stopni! Podsumujmy: gorąc na dworze, otarcia, słona woda w jeziorze, a później gorące źródło?! Tak! Wejście do tego „półwrzątku” wód było wspaniałe! Po 2 minutach w ciepłej wodzie mija cały ból (i pieczenie) i zaczyna być przyjemnie niczym na saunie.
Powoli zbliżamy się do końca wyprawy po regionie Afar. Po obiedzie, na który już nie miałem chęci, zjeżdżamy do Mekelle, gdzie na wieczór dopada mnie gorączka i drgawki… Chyba się odwodniłem… Nie mam chęci ani na wieczorną pizzę, ani na browar czy nocne zwiedzanie miasta.