Geoblog.pl    qualo    Podróże    Przedświąteczny Sajgon    Podróżowanie po Wietnamie
Zwiń mapę
2016
06
gru

Podróżowanie po Wietnamie

 
Wietnam
Wietnam, Ðà Nẵng
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 932 km
 
W Mikołajki przypada nasz kolejny dzień drogi. Dziś krótko – dwugodzinny przejazd pociągiem z Hue do Da Nang wzdłuż malowniczej, nadmorskiej, ale i górskiej trasy kolejowej. Choć pada, to widoki nie pozwalają nam usiedzieć w miejscu. Niestety klasa wagonu uniemożliwia otwarcie okna, więc idziemy w okolice drzwi – tu, podobnie jak i w toalecie, okna są uchylone, ale klimat ciut lepszy :) Z racji pogody, pociąg dziś zdecydowanie bierze górę niż sugerowane nam wczoraj motocykle. Jest w miarę komfortowo, choć wagony zdają się pamiętać poprzedni wiek i to niekoniecznie ostatnie jego lata. Tapicerka siedzeń z niewiadomego materiału, ściany przedziału w drewnianej boazerii, okna przybrudzone … no tai troszkę polski standard przed laty. W pociągu nie było też specjalnie lepiej kilka dni temu, gdy z Hanoi podróżowaliśmy w przedziale sypialnym (soft sleeper). Fakt, pościel czysta, łóżko mieszczące osobę o wzroście 180 cm, ale niestety towarzystwo trafiło nam się słabe. Pijani, wietnamscy biznesmeni nie są dobrymi kompanami podróży. Jedyny plus, że szybko poszli spać, choć chwilę zajęło nam by pokazać, że ich prycze są na pięterku, a nasze na dole. Nie ulega jednak wątpliwości, że za to zasięg telefonii 3G mają OK, gdyż przez pierwsze 3h oglądaliśmy filmy na youtube bez żadnego problemu (Wiet Tel). Pociągi jednak do najtańszych nie należą. Za 10h podróży zapłaciliśmy około 180 zł za 2 osoby, czyli drożej niż hotel, ale korzyścią było to, że był to hotel na kółkach. Dało radę trochę pospać, ale komfortu nie było: raz, że trochę trzęsło, dwa, jeszcze trzymał nas jetlag. Rano za to udało mi się nawet ogolić przy publicznym zlewie więc wyglądam jak człowiek. Podsumowując pociągi: w mojej ocenie OK, choć daleko tu do luksusu, ale zawsze jest gdzie się przejść rozprostować kości. Moja żona nie była jednak tego samego zdania głównie ze względu na współtowarzyszy w przedziale, więc prawda jest pewnie gdzieś po środku. Bilety rezerwowaliśmy przez firmę Baolau.

Alternatywnie do pociągu zawsze można spróbować transportu noclegowym autobusem. To autobus z trzema rzędami miejsc do leżenia. Wygląda dość komfortowo, ale nie mieliśmy okazji skorzystać z ich usług. Cenowo ponoć wychodzą podobnie jak pociąg.

Jeśli chodzi o transport publiczny, to autobusami miejskimi również nie mieliśmy okazji podróżować. Po miastach wozili nas prywatni przewoźnicy bądź taksówki, a dokładniej Uberowcy. Tak, w Wietnamie prężnie działa Uber, przy czym dostępne są 4 rodzaje pojazdów: Van, Exclusive (czyli limuzyny, UberX (czyli zwykłe taksówki) i UberMoto (czyli Uber na motocyklu dla jednej osoby). Ceny przejazdów bardzo rześkie – podstawowe odległości pomiędzy atrakcjami to koszt rzędu kilku złotych w przypadku UberX. Cena UberMoto była średnio 2 razy niższa. Uberem bez problemu można też dojechać na lotnisko, choć wypada rozliczyć z kierowcą wjazd na teren lotniska – jest dodatkowo płatny, czego nie pokrywa opłata Ubera i za co w zwykłych taksówkach trzeba normalnie płacić.

Samoloty lokalne… no cóż… lecieliśmy 2 razy VietJetem i obydwa loty opóźnione o 1,5 do 2 godzin. Nie wiem czy to jedynie nasza karma bo siatka połączeń jest spora (nawet do kilkunastu lotów dziennie na najbardziej obłożonych odcinkach). Ceny biletów dość optymalne (około 120-150 zł za osobę z bagażem rejestrowanym na trasie Sajgon->Hanoi czy Dong Hoi-> Sajgon). Z ciekawości sprawdziłem cenę jednego z biletów gdyby nabywać bilet na lot w tym samym dniu – cena była wyższa jedynie o 20%. Także wygodnie, choć z opóźnieniami.

Pozostaje jeszcze zawsze możliwość podróżowania motocyklem. Był nawet pomysł by wypożyczyć skutery jednego dnia, ale znów pogoda nam nie dopisała. Fakt jest też taki, że na ruch motocyklowy trzeba być tu przygotowanym. W całym Wietnamie jest blisko 35 milionów motocykli plus jeszcze auta. Przechodzenie przez ulicę jest nie lada wyczynem, ale na pewno nie ma co się zrażać tylko trzeba chwytać byka za rogi. Ku przygodzie…ino następnym razem :)

Mimo całego folkloru w podróżowaniu po obcym kraju różnymi środkami transportu, nie sposób pominąć faktu, że trzeba mieć się trochę na baczności. Na różnych forach internetowych i w przewodnikach jest napisane o sporych inwencjach twórczych oszustów turystycznych. Są tu hotele ze zduplikowaną nazwą, będące podpierdułką oryginalnej marki. Są kierowcy taksówek, którzy zamiast do właściwego hotelu kierują do hoteli - podpierdułek twierdząc, że ten pierwszy ma druga filię lub się najzwyczajniej przeniósł pod inny adres. W takich hotelach potrafią tez podawać na wejściu ceny za pokój, a na wyjściu ceny za osobę w pokoju. To nas na szczęście ominęło. mieliśmy jedynie jedną małą próbę "niesienia" pomocy na dworcu kolejowym w Hanoi, gdzie niepostrzeżenie do naszego auta doskoczył jakiś człowiek i zaczął ładować nasze plecaki sobie na plecy, prosząc jednocześnie o voucher na bilet. Przezornie odebraliśmy mu bagaże i poszliśmy sami, gdyż naczytaliśmy się, że tacy ludzie potrafią w najlepszym wypadku uprzeć się na "małe" wynagrodzenie dla tragarza, a w gorszych potrafią zniknąć z przekazanym mu voucherem na bilet. Jakby nie było, przez całą podróż nie złapaliśmy się na żadne oszustwo lub skutecznie mu zapobiegliśmy.

Wracając do opowieści, dojeżdżamy pociągiem z Hue do Da Nang, na stacji czeka już na nas umówiony kierowca z hotelu, który obwozi nas po mieście i zabiera dalej do Hoi An,
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Multimedia (1)
  • rozmiar: 0,00 B  |  dodano
     
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 16.5% świata (33 państwa)
Zasoby: 255 wpisów255 14 komentarzy14 4392 zdjęcia4392 60 plików multimedialnych60
 
Nasze podróżewięcej
25.09.2019 - 04.10.2019
 
 
24.09.2019 - 24.09.2019
 
 
02.05.2019 - 10.05.2019