Z Horton Plainsów udajemy się na plantacje herbaty. W końcu herbata cejlońska to jedna z najlepszych odmian czarnej herbaty na świecie. Ma charakterystyczny, cytrusowy posmak, który nawet laik rozpozna. Odwiedzamy 2 plantacje: Mackwoods oraz Blue Field (wcześniej będąc w Kandy odwiedziliśmy też sklep znanej i dość ekskluzywnej fabryki Mlesna). Obydwie są dostawcami m.in. dla Liptona, ale kto by tu o takim „syfie” wspominał :) W fabrykach należących do tych plantacji odbywamy stosowną wycieczkę po fabrykach. Oglądamy ponad stuletnie maszyny do produkcji herbaty, poznajemy cały proces. Herbatę czarną uzyskuje się w ciągu kilkunastu godzin od zbioru. Najpierw jest odpowiednio suszona (tak mniej więcej tracąc z 50% swej wagi), później poddawana rolowaniu by celowo uszkodzić trochę liście. Dalej następuje fermentacja, choć mi coś ten opis nie za bardzo pasuje i bardziej nazwał bym to utlenianiem. Herbata jest pozostawiana po zrolowaniu na 3 godziny, w czasie których ciemnieje, podobnie jak ciemnieje przekrojone na pół jabłko. Znów jest poddawana suszeniu i ewentualnie dalszemu rolowaniu oraz kategoryzacji. Ostatecznie traci ponad 95% swej początkowej wagi i trafia do zapakowania.
Osobnym tematem jest kategoria herbaty. Takie oznaczenia jak Dust, BOP, OP, TGFOP czy ST brzmiały mi do tej pory obco, ale teraz przynajmniej rozumiem o co chodzi. Te oznaczenia informują z której części rośliny pochodzą liście i jaki kolor naparu może dać herbata. Przykładowo:
- P to Pekoe, co oznacza pączek+pierwszy i drugi listek od szczytu gałęzi drzewka.
- T to Tip czyli liść z wierzchołka,
- F pochodzi od Flowery, czyli herbata kwiatowa (z pączków)
- O pochodzi od Orange - liście, które nadają pomarańczowy odcień
- G z kolei to Golden - liście, które nadają złoty odcień
- B symbolizuje fakt, że w trakcie procesu nastąpiło złamanie liścia (od Broken)
- .. a Dust to pył... czyli to wszystko co zostaje po oddzieleniu cenniejszych kategorii. Pył ląduje głównie w herbatach torebkowych... smacznego :)
Tym samym TGFOP to Tippy Golden Flowery Orange Pekoe - herbata bardzo wysokogatunkowa, bo zawiera najdelikatniejsze elementy jak szczyt, pączek, dwa pierwsze listki i daje złotawy kolor. Tej nie kupiliśmy, o ogólnie Tipsy są drogie, ale już FBOP czy OP przyjechało do nas do Polski :)
To co nas ogólnie dziwi, to właśnie ceny herbat. Wydawać by się mogło, że w takim centrum herbaty, jakim jest Sri lanka, ceny powinny być śmiesznie niskie. Tymczasem dopiero przy opakowaniach hurtowych (500-1000 gram) uzyskujemy cenę rzędu 7-8 zł za 100 gram. Zdaję sobie sprawę, że w Europie te herbaty są ciężko dostępne, a jak już są to za cenę 2 razy wyższą… ale dalej jest to tylko 2 razy więcej… a przecież kupujemy u źródeła). Cóż… 3 kg herbaty (w tym 1,5 kg dustu od Amara) zabieramy ze sobą.
Gayan oprócz plantacji zabiera nas też na kilka wodospadów. Na pewno jest tu piękny widok… gdyby tylko nie padało… lub chociaż gdyby chmury były ciut wyżej. No nic. Robimy się głodni, więc nasz kierowca próbuje nas namówić na knajpę w stylu „płacisz raz (35 zł) i jesz ile chcesz”. Mamy pamiątkę z Bali, że tego typu miejsca są przygotowywane dla turystów i mają mało wspólnego ze stylem i smakiem potraw lokalnych. Namawiamy więc Gayana by zabrał nas może gdzie indziej, w takie miejsce, gdzie chętnie zjadłby sam. Zatrzymujemy się więc przy drodze w małej knajpce, gdzie otrzymujemy placki zrobione z mąki i kokosa. Placki stoją na ladzie, zamawiając je trafiają na chwilę na patelnię, a później na stół. Macza się je w paście z chilli i limonki lub miodzie. Kucharz podrzuca nam co chwilę kolejne 5 placków.. zaczynam obawiać się czy mam wszystko zjeść i ile to wszystko będzie kosztować! Po *nastym placku mam dość… Za cały obiad płacimy około 13 zł…za 3 osoby! Niewykorzystane placki wracają znów na ladę - trafią do konsumpcji dla następnego klienta :) Wspaniałe miejsce!!! :)