Nasz główny powód wyjazdu do Portugalii w grudniu to próba złapania przedświątecznego bakcyla. Tu jednak nie widać przedświątecznej gorączki. Kiedy we Wrocławiu od niemalże połowy listopada działa jarmark w rynku, to tu nawet 6go grudnia ciężko coś znaleźć. Na placu Don Pedro IV znajdujemy jedynie parę straganów, choinkę oraz Mikołaja, a na placu Figueira namiot z przeglądem lokalnych wyrobów oraz sangrią. Najwięcej działo się na placu Multicipio na wprost miejskiego ratusza. Co prawda jarmark zaczął się na dzień przed naszym wyjazdem, ale wydawał się nawet fajny. Były stragany z jedzeniem, była świąteczna karuzela i Mikołaj. Była też scena gdzie występowały lokalne Zespoły, wliczając w to nawet występ chór gospel. Rozmiarami nieporównywalnie mniejsze od jarmarków w Polsce, Niemczech czy Czechach, ale zawsze to jednak coś.