Na Oxford Street byliśmy w sumie 2 razy. Raz wieczorem dnia poprzedniego by zobaczyć świąteczne dekoracje i mnóstwo ludzi starających się upolować coś na wyprzedażach. Drugi raz dziś by w trochę mniejszych ściskach zobaczyć co na tej słynnej Oxford Street się znajduje. Nie ukrywam, że punktem numer 1 był... sklep Disney'a :) Tak, tam gęba się cieszy na widok bajek zarówno z naszego dzieciństwa, jak i z obecnych czasów (Kraina Lodu rządzi, pamiątkowa lalka kupiona!). Spacerując dalej w kierunku British Museum Żona w końcu nie wytrzymuje i pod naciskiem kolejnego wielkiego napisu SALE, SALE, SALE wchodzi do jednego z domów mody. Kolejne pamiatki (ciuchowe) kupione :)