Głównym celem wizyty w Cordobie był udział w
Festiwalu Patio. Niestety na tegoroczny festiwal spóźniliśmy się o tydzień, aczkolwiek liczyliśmy na to, że roślinki tak szybko nie więdną, a kwiaty nie przekwitają :) Dodatkowo wydawało się to być dobre miejsce na spędzenie 12 rocznicy bycia razem :)
Do Cordoby dojechaliśmy wspomnianym wcześniej pociągiem. Stąd złapaliśmy miejski autobus nr 3 by dotrzeć na starówkę miasta, gdzie znajdował się nasz
hostel Santa Ana. Znów musieliśmy poczekać na chekin więc z plecakiem na plecach przeszliśmy się wzdłuż brzegu rzeki Guadalquivir. Po drodze przeszliśmy przez zabytkowy most rzymski, zbudowany jeszcze przed naszą erą… nice! Na moście spotkaliśmy grajka, który wygrywał różne melodie na akordeonie. Pośród rozmaitych melodii i tak najlepszym hitem były „kaczuszki” :). Takie występy aż chętnie wynagrodzić jakąś monetą :)
Na wieczór, po zameldowaniu w hotelu, ruszamy na miasto coś zjeść i znaleźć jakiś sklep. Strasznie ciężko w Cordobie znaleźć spożywczaka w centrum. Natrafiliśmy w końcu na supermarket DIA, położony zaraz obok najfajniejszej ulicy pod względem nazwy, jaką widzieliśmy w Hiszpanii… ulicy Jezus Maria (Jesus y Maria :) ).
Obkupieni w lokalne specjału przeszliśmy przez miasto wąskimi, typowo andaluzyjskimi uliczkami. Już tutaj widać sporą ilość kwiatów wystawionych z balkonów i przed wejściem do kamienic. Właściwe patia odwiedziliśmy jednak w kolejnym dniu. Trzeba przyznać, że mają rozmach w ozdabianiu ogródków. Niektóre patia spokojniejsze, a inne z kolei wypełnione małymi niebieskimi doniczkami z kolorowymi kwiatami. Co istotne – patia otwierają się dopiero po południu, w okolicach 18-19. W założeniu są darmowe, ale warto zostawić jakieś euro na utrzymanie ogrodu.
Oprócz patio odwiedziliśmy w Cordobie
katedrę, która była w przeszłości minaretem – doskonale widać to wewnątrz kwadratowego budynku – umieszczona wewnątrz centralna nawa katedry z ołtarzem, lożą i organami, otoczona jest lasem kolumn arabskich (ponad 200). Przechadzając się między kolejnymi patio trafiliśmy też do stajni przy lokalnym Alcazarze -
Caballerizas Reales, w której przygotowywano konie do pokazu umiejętności jeździeckich (swego rodzaju przedstawienie). Nie wzięliśmy w nim udziału, ale mamy wrażenie, że było by zdecydowanie fajniejsze niż zwykła corrida.
ALTERNATYWY DLA CORDOBYW Andaluzji byliśmy zdecydowanie za krótko by zwiedzić wszystko, co istotne. Pominęliśmy Giblartar, Cadix czy Grenade. Pominęliśmy wizytę w winnicach, a na liście mieliśmy
Perezbarquero lub
Bodegaselmonte. Pełna
lista winnic w okolicach Cordoby. Można też zawitać w góry Sierra Nevada (drugie co do wysokości góry w Europie, zaraz po Alpach). Na trekking można wybrać jedną z
dostępnych tras.