W Barcelonie czuć Europą aż za bardzo. Miasto żyje 24/7, a ludzie chodzą dobrze ubrani. Nieustający ruch trwa pomiędzy pięknymi budynkami. Na ulicach jakby czyściej, a ponad nami latają czasem i papugi. Czy jednak na takiej cywilizacji nam zależało? W gruncie rzeczy na parę dni tak jest OK. Na pierwszy strzał poszła katedra Sagrada Familia, która okazała się po prostu dziwna. Robi wrażenie, bo jest całkowicie nietypowa, ale czy zachwyca? Widok z wieży może i tak, ale co poza tym... przecież nie te tysiące ludzi czy nieoznakowana trasa zwiedzania przez co nie trafiliśmy do krypty A. Gaudiego (słynnego modernistycznego architekta Barcelony).
Tego samego dnia udaliśmy się też do Parku Guell. To przyjemne miejsce na spędzenie popołudnia - w tutejszym barze samoobsługowym można wypić kufel Sangrii z lodem i owocami czy posłuchać tutejszych samozwańczych artystów - nam udało się posłuchać występu na cymbałach oraz gitarograjka. Park Guell również zaprojektował A. Gaudi - tu można znaleźć jego słynną salamandrę czy mozaikowe ławki.
W kolejnym dniu odwiedziliśmy chyba najlepszą atrakcję Barcy - Casa Batllo. Wyobraź sobie zwyczajny budynek: wille czy kamienice. Proste mury, kanciasty dach, zwykła codzienność... A teraz wyobraź sobie ze ściany nagle zwyczajna falować, a na sufit, który na chwile stal się taflą wody, szpadla kropla deszczu... Wyobraź sobie, że na dachu właśnie siadła wielka jaszczurka, cala pokryta łuskowatą skora. Balkony z kolei do złudzenia przypominają fragment ludzkiej czaszki... a może to karnawałowe maski? Modernizm Gaudiego naprawdę potrafi pobudzić ludzką wyobraźnię!
Później zaczęła się lekka masakra pogodowa - środek maja, a w Barcelonie temperatura 16 stopni i przelotne opady... Udaliśmy się na polecaną ulicę "La Rambla", którą... nie polecamy. masa ludzi, mnóstwo sklepów i nic wartościowego. Na szczęście zaraz obok La Rambla jest targowisko
La Boqueria. Znaleźć tu można wszystko: owoce, warzywa, mięsiwa, ryby i owoce morza czy słodycze. Spory tłok więc warto uważać na portfel :)
La Rambla zeszliśmy aż nad plażę mijając po drodze kolumnę Kolumba. Było jednak tak zimno, że po szybkiej kawie zaczęliśmy wracać do hotelu mijając jeszcze po drodze co węższe uliczki i mniejsze place. gdzieś po drodze dorwaliśmy się też do wędlin dojrzewających... mmmm... pycha!!!!
WSKAZÓWKI:Po Barcelonie można podróżować
komunikacją miejską bądź autobusami
Barcelona City Tour. My postawiliśmy na to pierwsze i podróżowaliśmy wszędzie metrem - szybko i łatwo. Bilet 2dniowy kosztował jednak 14€ za osobę.
Bilety wstępu do atrakcji w Barcelonie są dość drogie. Sagrada familia z wierzą to koszt prawie 20 €, Park Guell 8€, Casa Batllo 18 € za osobę.
Bilety do
Sagrada Familia czy też
Casa Batllo warto kupić odpowiednio wcześniej online, gdyż na miejscu są spore kolejki, nawet po kilkaset metrów. No i jjedno jest pewne... 2 godziny zwiedzania to jest minimum!
Park Guell składa się z części darmowej (spacer wśród drzew) i płatnej (elementy architektury Gaudiego). Warto więc mieć na uwadze co się chce tak naprawdę zwiedzić.
W Barcelonie posiłkowaliśmy się głównie przystawkami w barach (Tapas) lub tzw "menu of the day". Pojedyncze tapas to koszt od 2,5 €, a menu dnia, w co często wliczane były 2 dawania i deser, kosztowało od 8 €
W Barcelonie jest niby sporo małych sklepików gdzie można kupić wino i przekąski, lecz często jakościowo nie są to najlepsze miejsca na zakupy. nam udało się zaopatrzać w supermarketach
Consum (odpowiednik naszej Biedronki czy Lidla). Wino z niezłym bukietem można już było znaleźć od 3,5 €. Średnio zakupy spożywczo alkoholowe na jeden dzień wynosiły nas 12-18 €.
Nie warto kupować pamiątek z Barcelony w bezpośrednich okolicach głównych atrakcji. Przebitki cenowe są 2 a nawet 3 krotne. Pamiątki (np charakterystyczną ceramikę a'la Gaudi) warto po prostu kupić gdzieś na mieście.