Pierwszy dłuższy postój w Mirleft na poranną bułkę i miętową herbatę. Podziwiamy widoki z wysoiego klifu. Plaża naprawdę ładne, alecz co istotniejsze, poznajemy technikę przygotowywania berberyjskiej whisky. Do tej pory myśleliśmy, że nie jest to nic prosztrzego niż zalanie liści mięty wrzątkiem, dosypanie cukru i tyle. Nic bardziej mylnego. Berberowie gotują wpierw wodę, by wrzucić później do niej liście zielonej herbaty (najczęściej typu gunpowder). Zamiast je tylko parzyć, oni gotują wywar przez jakieś 10 minut. Dopiero po tym czasie dodają świeżo zerwaną miętę oraz dosypują cukier i w ten sposób powstaje ten pyszny trunek.
Nie mniej istotna jest forma podania. Zauważyliśmy, że niezależnie czy to w restauracji, czy to lokalnie, herbatę nalewa się z czajnika zjak największej wysokości, po czym jeśli kolor nie jest wystarczająco intensywny, zlewa się ją z powrotem do czajniczka i odczekuje znów chwilę. I tak do skutku. Zaczynam być mistrzem w podawaniu herbaty, ma się te polskie korzenie w polewaniu :)