Stało się! Otwieramy rozdział RUMUNIA w naszym pamiętniku!Na pierwszy rzut oka... kurcze... tu jest bardzo podobnie jak u nas? Gdzie ta bieda? Gdzie furmanki? Gdzie Cyganie? Czemu tu stoi Kaufland, a tam dalej Obi? Czemu do cholery wyprzedza mnie Chevrolet Camaro? Po prostu... CO JEST!?
Szybko zweryfikowaliśmy nasze pierwotne osądy... Po pierwsze...
w Rumunii mieszkają Rumuni a nie Romowie. Romowie (Cyganie) to mniejszość narodowa, mieszkająca głównie na wsiach lub w miejskich slumsach. Jak później doczytaliśmy mają nawet swojego (samozwańczego) króla. Nie należy ich jednak mylić z Rumunami, którzy swą karnacją, obyciem, kulturą, zwykłą codziennością nie odbiegają od innych Europejczyków. Co więcej, dotychczas myślałem, że język którym posługują się Cyganie to właśnie rumuński. Brzmiał on zawsze dla mnie jak krzykliwy bełkot. Tymczasem Rumuni mają ładny język, będący połączeniem śródziemnomorskiego włoskiego oraz języków słowiańskich (
PRZYKŁAD).
Krajobraz ... tu znów lekki mix - trochę taki umiarkowany, trochę śródziemnomorski. Miasta wyglądają ciut gorzej niż nasze, ale za to wiele wsi jest ładnie utrzymanych. Płoty, kolorowe, niewalące się domy, pasące się zwierzęta. Kurcze, po raz pierwszy widzieliśmy konie, które swobodnie chodziły po polu i podgryzały trawę. W Rumunii na wsi koń służy do pomocy, ale nie jest zamęczany. On tam normalnie żyje, normalnie wygląda. Nie jak u nas, jak praca, to wielka orka, a jak odpoczynek to w stajni bądź na wybiegu. Tam się koń pasie... Konie i osły często są zaprzęgane do wozów, a na łąkach można spotkać pastuchów i psy pasterskie pilnujące owiec czy kóz. Obrazek jak malowany.
Jako ciekawostka, na wsiach często mieszkają wspomniani wcześniej Romowie. Jedni żyją biedniej, inni na bogato. I to tak na bogato, że budują własne pałace!!! Jeden przy drugim. Wygląda to przynajmniej ciekawie :)
Trochę na temat drógDroga asfaltowa... no może nie gładka jak pupa niemowlęcia, ale spokojnie jechać można. Niemniej choć dotychczasowe kilometry drogi pokonywaliśmy drogami bezpłatnymi, to teraz jednak przy wjeździe do Rumunii kupujemy winietę. Warto (a nawet trzeba) ją kupić, gdyż jest to forma podatku drogowego w tym kraju i nie tylko autostrady są objęte płatnością ROVINETA. Co najważniejsze... jest tania... Kosztuje 3 Euro (13,36 RON). Rowinietę można kupić przez
Internet bądź na stacjach Rompetrol.
Nie mniej im dalej jechaliśmy w głąb Rumunii, im częściej zjeżdżaliśmy na coraz bardziej podrzędne drogi, to zobaczyliśmy i jechaliśmy po różnej nawierzchni. Na główniejszych drogach dziur raczej nie ma. Są łaty, ale to i u nas tak się jezdnie naprawia. Czasem łat jest więcej i gęściej, więc w aucie robi się głośniej. Jednak rumuński odpowiednik GDDKiA nie widzi nic złego w tym by naprawiać czasem jednocześnie dwa pasy ruchu! Oznacza to, że ze świeżo położonego asfaltu zjeżdża się na drogę ze świeżo położonymi kamieniami podkładowymi pod asfalt. Po co wynajmować walce, skoro samochody mogą same taką drogę wyrównać. A asfalt się kiedyś położy... :)