Wciąż cieszymy się, że udaje się nam odwiedzić muzeum sztuki 3D, ale jednocześnie pędzimy do hotelu bo robi się późno. Zdążamy jeszcze spożyć ostatni posiłek (pyszna zupa Pho), by chwilę później podróżować już Uberem przez zakorkowane miasto. Lekko ponad 7miokilometrowy odcinek pokonujemy w czasie 75 minut. Na całe szczęście zdążamy na 10 minut przed zamknięciem odprawy. Odbieramy bilety, zdajemy bagaże. Wracamy!!! Jeszcze tylko trzeba się mentalnie przygotować na kierowanie autem z Pragi do Wrocławia po 2 lotach i przesiadce trwających łącznie 18 godzin oraz po przestawieniu zegarków o +6h. Cudownie!!! :)
Podsumowując Wietnam…no jesteśmy zaskoczeni. Zaskoczeni jego nowoczesnością i tempem zmian. Słyszeliśmy o tym kraju różne rzeczy. Jedni mówili o ludziach przyjaznych, inni o ludziach smutnych i negatywnie nastawionych. Nam nie udało się poznać nikogo, kto by wprowadził nas w pełne życie Wietnamczyka. Słyszeliśmy o zabieganym Hanoi z ateistycznymi mieszkańcami zawierającymi związki małżeńskie po grubo po 30tce. Były chrześcijańskie wioski w okolicach centralnego Wietnamu (okolice jaskiń Phong Nha). Były religie chińskie w Hoi An. Jedzenie ulicy było jednak na pewno smaczne i bogate. W gruncie rzeczy widzieliśmy też 4 zabytki klasy UNESCO, w tym i upragnioną zatokę Ha Long. Myślę, że w tej wycieczce zabrakło trochę więcej otwartości na ludzi oraz obcowania z przyrodą. Niby było to w zasięgu ręki, ale jednocześnie trochę jakby niedostępne przez to prężnie rozwijające się Państwo. Mimo ostrzeżeń nie zostaliśmy oszukani, co jest dużym PLUSem, ale największym WOW i tak będzie dla mnie pływanie kajakiem po zatoce Ha Long oraz jaskinie Phong Nha. Myślę, że wartą propozycją do rozpatrzenia na przyszłość było by też zwiedzenie części kraju właśnie na motocyklu: może właśnie w góry północnego Wietnamu? Tak, Wietnam był fajny, tak był wart odwiedzenia, ale na pewno nie bije na głowę ani Tajlandii, ani Indonezji, ani Sri Lanki.
Zatem oby do następnej wycieczki!