Od wczorajszej wizyty na zamku Bunratty rozpoczynamy podróż po Irlandii na własną rękę. Wypożyczonym Seatem Ibizą (rocznik 2014/15) z kierownicą po niewłaściwej stronie pokonujemy kolejne kilometry tej zielonej wyspy. Jazda dostarcza wielu emocji, zwłaszcza gdy droga staje się nieprzyzwoicie wąska, a zamiast pobocza mamy kamienny mur okryty krzakami. Z głównych dróg zjeżdżamy na coraz mniejsze i mniejsze… Wjeżdżamy też w teren górski, a tu już w ogóle ulice stają się jednopasmowe.
Kierując się na południowy zachód od Limerick dojeżdżamy do półwyspu Dingle, a jako pierwszy punkt postoju obraliśmy przełęcz Connora (Connor’s pass). Z parkingu wdrapujemy się troszkę po niewydeptanej ścieżce na wysokość około 450 m.n.p.m. Przed nami piękna dolina z kilkoma jeziorkami ułożonymi na różnych wysokościach. Są góry, jest zielono od traw i szaro od kamieni, a na końcu horyzontu widać morze. Wiejący wiatr potrafi wytrącić tu z równowagi, dlatego zachwyceni widokiem za chwilę ruszamy dalej na kraniec półwyspu.