Pomysł na kierunek wyjazdu w Pieniny zrodził się nam na kilka dni przed urlopem. Właściwie to został nam podpowiedziany (dzięki Marku raz jeszcze :) ). Nigdy nie byliśmy w tym zakątku Polski, a że droga z Wrocławia była trochę długa, postanowiliśmy zatrzymać się w Chabówce w
Skansenie Parowozów.
Bilet wstępu na teren skansenu to 7 zł za osobę dorosłą. Teoretycznie należy również uiścić opłatę za fotografowanie (10 zł) i filmowanie (25 zł), ale bez przesady... Podarowaliśmy sobie ten niesprawiedliwy wydatek i poszliśmy zwiedzać ciuchcie.
Stała w Chabówce niejedna lokomotywa...
Wieeeelka, ogroooomnaaaa... Tylko ...
...pot spływał z nas a nie z lokomotyw, bo na dworze żar... jedna z najwyższych zanotowanych temperatur w Polsce: 39 stopni w cieniu! Spacerowaliśmy więc wśród rozgrzanego metalu. Dość przyjemną rzeczą w skansenie jest to, że zwiedzający mają dostęp do wszystkiego cio jest otwarte, tzn: jeśli wagon jest otwarty, wchodzisz do wagonu, jeśli jest otwarty parowóz, wchodzisz do parowozu itd. Można się trochę ubrudzić przy tym włażeniu, ale co tam. Wrażenia niesamowite ze zwiedzania salowych gigantów, których koła niejednokrotnie były rozmiarów dorosłego człowieka. Pełen szacunek dla tch, niegdyś wspaniałych maszyn. Włączyła nam się nostalgia, a mnie nawet łezka w oku zdążyła się zakręcić.
Pozwiedzaliśmy kilka parowozów, kilka starych wagonów, lokomotywy specjalne. Właściwie nikogo oprócz nas nie było, bo upał skutecznie wszystkich odstraszył. Niemniej polecamy skansen wszystkim! Naprawdę warto zobaczyć te fantastyczne maszyny!