Im bliżej końca wycieczki, tym śniadania są coraz mniej wypasione. W ostatnim Ryadzie dostajemy już typowo francuskie specjały, tzn bułka, masło, drzemy, kawa i smażone ciasto francuskie. Jesteśmy wszystkożerni, więc zadowalamy się tym co mamy.
Po śniadaniu ruszamy zwiedzać Marrakech i na pierwszy cel obieramy ogród
Jardin Majorelle. Idziemy na piechotę, bo jest w miarę blisko. Wejściówka do ogrodu kosztuje 50dinarów + 25 za wejście do muzeum berberyjskiego. Ogród jest bardzo ładny z nietypową dość roślinnością, a wszystko doskonale utrzymane. Jedyny problem... nie widzimy tu żadnego Berbera czy Araba. Są same Europejczyki, co spowodowało, że poczuliśmy się jak małpy w zamkniętym zoo.
Teren ogrodu można zwiedzić w 1-1,5 godziny. Jest to doskonałe miejsce na ucieczkę przed upałem. Warto zaopatrzyć się w wodę przed wejściem do środka, bo na terenie półlitrowa butelka wody kosztuje 5 dirhamów... tyle samo co 1,5 litrowa w sklepie na zewnątrz.