Geoblog.pl    qualo    Podróże    Jedno oko na Maroko...    Pałac Bahia
Zwiń mapę
2013
02
cze

Pałac Bahia

 
Maroko
Maroko, Marrakech
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1448 km
 
Z ogrodu Majorelle wracamy z powrotem do mediny przez targowisko. Kupujemy na nim po dwie brzoskwinie, morele i figi. Płacimy 6,5 dinara (wszystkie owoce ważą jednocześnie). Myjemy je w pokoju przezornie wodą z butelki i zjadamy ze smakiem, bo są dojrzałe i słodkie.

Wracamy do zwiedzania 1,5 milionowego miasta, choć na zewnątrz już słupek rtęci mija 30 stopni, a jest jeszcze przed południem. Dziś będzie powtórka z wczorajszej pogody (+40 stopni). Po drodze przechodzimy przez Djemma el Fna. Za dnia stoi tam wiele wozów sprzedających świeży sok z pomarańczy za 4 dinary szklanka. Są też zaklinacze węży, statyści w strojach ludowych, z którymi można robić sobie odpłatnie zdjęcia i stanowiska z tatuażami z henny.

Na kolejny cel obraliśmy XVII-wieczny pałacu Bahia. Droga, którą idziemy robi się coraz węższa, a sprzedawcy coraz bardziej nachalni. Jeden z nim zagaduje nas pytaniem czy wiemy co to jest co wisi nad jego sklepem. Była to sporych rozmiarów wysuszona tykwa bądź cukinia, ale słowo do słowa i po 2 minutach bajdurzenia jesteśmy w sklepie z ziołami człowieka o prefiksie imienia Ihm* (wyleciało nam z pamięci). Gdy tylko przekraczamy próg, zamykają się za nami drzwi, włącza wentylator, a drugi sprzedawca idzie zaparzyć nam herbatę. Ihm* prezentuje nam zasoby swego sklepu, a są to: zapachy do łazienek i takie co odstraszają mole (m.in drzewo sandałowe), mentol w kryształach, ponoć dobry na chrapanie, kolejny miętowy specyfik idealny na bóle głowy i migreny. Pokazał nam też herbatę, której nie trzeba było cukrzyć, bo była naturalnie słodka i którą właśnie zamierzał nam zaparzać. Nie tracąc czasu zrobił nam quiz ze znajomości przypraw. Byliśmy nawet nieźli, bo odgadliśmy wszystkie, jakie pokazał (imbir, kardamon, papryka). polegliśmy oczywiście na mieszankach przypraw. Ihm* opowiadał dalej, że w Maroku nie używają L'oreal, Vichy czy Palmolive, bo oni tu mają naturalne kosmetyki (w tym momencie wziął biały proszek i wodę różaną i ani chwili czekać aż moja Żona miała na ręce już papkę, której celem było przyciemnienie kolorytu skóry i jej zmiękczenie. Coś to faktycznie działało, trzeba przyznać. Dostaliśmy jednak bardzo istotną, życiową wskazówkę: nigdy niczego nie próbuj od razu na twarz tylko wpierw na rękę bo... twarz jest tylko jedna, a ręce są dwie i jak któraś odpadnie, to druga zawsze pozostanie.

Zrobiliśmy zakupy u Ihm*'a biorąc m.in herbatkę i przyprawy do kurczaka i tajina. Pierwotna cena wyniosła 460 dinarów (1 dinar za 1 gram), ale Ihm* nie miał problemów by jednak nam odsypać trochę towaru tak, by cena zamknęła się w 350. Dostaliśmy też parę gratisów i prośbę o przesłanie zdjęć, które wspólnie zrobiliśmy sobie w jego sklepie.

Ruszyliśmy dalej do wyznaczonego celu. Nad pałacem Bahia pracowało pracował szereg najwybitniejszych architektów przez 14 lat. Wejściówka w wysokości 10 dinarów jest nieadekwatna do tego, co możemy wewnątrz zobaczyć. Dla zwiedzających otwarty jest duży i mały dziedziniec oraz fragment haremu. Wszystko w pięknych, marokańskich kolorach, mozaikach i elementach drewnianych.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (30)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 16.5% świata (33 państwa)
Zasoby: 255 wpisów255 14 komentarzy14 4392 zdjęcia4392 60 plików multimedialnych60
 
Nasze podróżewięcej
25.09.2019 - 04.10.2019
 
 
24.09.2019 - 24.09.2019
 
 
02.05.2019 - 10.05.2019