Kolejne 2 dni w Agadirze są dość wypoczynkowe. Co rano jemy przepyszne śniadania w formie bufetu szwedzkiego, na które składają się:
chlebek turecki (taki na sodko),
różnego rodzaju twarożki
dżemy i konfitury
figi w zalewie
naleśniki i omlety
placki z kuskus
miętowa herbata
Opchani idziemy posiedzieć chwilę na terenie hotelu, ale jednak później wyruszamy zobaczyć coś więcej. Z pewnością z miejsc wartych odwiedzenia w Agadirze jest tamtejsze
mini zoo. Wejście całkowicie za darmo, bo ma formie jednej alejki z zagrodami i klatkami dla zwierząt po lewej i prawej stronie. Wychodząc wschodnią bramą z zoo można udać się dalej na wschód do ogrodu
Jardin de Olhao. Jest tu zdecydowanie spokojniej niż w zoo. W cieniu tutejszych drzew można przysiąść, odpocząć trochę i podziwiać lokalną przyrodę. Wejście do ogrodu również bezpłatne.
Wracając z ogrodu natrafiamy na pocztę. Stanie tam w kolejce nie ma sensu, bo mimo systemu kolejkowego opartego na numerkach czeka się na swą obsługę około godziny. Znaczki natomiast można kupować w kioskach z gazetami tudzież tych oznaczonych napisem tabac/tabaco. Znaczek do Europy to koszt około 10 dirhamów.
Znaleźliśmy również
sklep Uniprix z podanymi cenami. Całkiem nieźle zaopatrzony w produkty spożywcze, chemiczne, wodę, rzemiosło, ciuchy, kartki... No po prostu jest tam wszystko, a ceny są całkiem przyjazne. Woda 1,5 litra to wydatek rzędu 5 dirhamów, sok owocowy z mango to 13 dirhamów, konserwy około 20 dirhamów. W sklepie jest też spory dział alkoholowy. Można nabyć marokańskie piwa (próbowaliśmy tu Flag i Flag Special) jak również wina. Cena piwa wysoka - 18-24 dirhama za pół litra . Wino natomiast w dobrej cenie, od 30 dirhamów w górę.
Podczas chodzenia po mieście udaje nam się zjeść również pysznego gyrosa, o którym w Polsce można tylko pomarzyć. Za 39 dirhamów dostaję wielki zestaw na talerzu z frytkami, 6 surówkami oraz przystawkami. Gyros w bułce to wydatek rzędu 27 dirhamów, a cola kosztuje 5 dirhamów. W końcu ceny są bardziej ludzkie.
Zwiedzając Agadir staramy się również szukać jakiejś oferty wyjazdu na pustynię do fortu
Bou Jerif . W ten sposób poznajemy Jammal'a. Jammal uwiódł nas tym, że... płynnie mówił po polsku!!! Doskonale rozumiał co do niego mówimy i co chwilę potwierdzał swym "oczywiście", że będziemy mieli to czego chcemy. No niestety, Jammal powiedział, że wycieczka, którą chcemy mieć wymaga 4 turystów na pokładzie jeepa, bo inaczej wyjdzie to drogo. Nie zrażeni więc mówimy mu, że będziemy szukać jeszcze jednej pary, ale niech on też ma nas na uwadze. Podał nam numer swej komórki do kontaktu. My jednak poszliśmy dalej i zapytaliśmy o wicieczkę w jeszcze jednym biurze turystycznym (koło wejścia do mini-zoo). Tam Pan bardzo ładnie nam wytłumaczył, że jesli jedziemy w 4 osoby, to cena wynosi 3000 dinarów, a w 2 osoby to 4500 dinarów. Nie mniej również powiedzieliśmy mu, że będziemy szukać dodatkowej pary i umówiliśmy się na potwierdzenie wszystkiego następnego dnia.
Nie udało nam się jednak znaleźć nikogo innego zainteresowanego taką wycieczką. Zresztą nie wiedzieliśmy nawet jak kogoś poszukać tam na miejscu w Agadirze, dlatego też udaliśmy się w kolejnym dniu do agencji i mówię człowiekowi, że jednak nie damy rady, bo na 2 osoby to wychodzi dość drogo. Wtedy włączyła mu się arabska smykałka do interesu i zadał bestialskie pytanie: "How much do You want to pay for a trip?". Odpowiedziałem mu, że na internecie widziałem takie wycieczki po 1500 dinarów od osoby przy pełnym komplecie w aucie, więc może byłbym skłonny zapłacić 3300. Ostatecznie...
dobijamy targu na 3500 dinarów na wycieczkę 2 dniową na południe Maroka.
Spostrzeżenie 1 Agadir jest miastem wypoczynkowym - takie nasze Mielno. Masa turystów, aczkolwiek nie Europejczyków. Ci stanowią około 10-20%. Do Agadiru zjeżdżają Marokańczycy jak i Algierczycy na wakacje. Islamski radykalizm jest tu obniżony niemalże do zera. Typowe kobiety-ninja, zawinięte od stóp do głów policzysz na palcach jednej ręki. Około 60% pozostałych arabek nosi chusty na głowie, a reszta w ogóle chodzi z rozpuszczonymi włosami. Nie widać tu typowej, męskiej dominacji, a przy zachodzie słońca pary tulą się i publicznie całują. Baaa.. widzieliśmy nawet młodych arabów pijących piwo na plaży. Ten od "hashish" też chodził i pytał czy nie chcemy przypadkiem kupić.
Spostrzeżenie 2 Uwaga na spacery po Agadirze w piątki (to jasne bo to święto) i niedziele (a to już niejasne) - wiele rzeczy jest pozamykane na mieście. Na promenadzie oczywiście życie kwitnie każdego dnia.
Spostrzeżenie 3 Udając się na spacer plażą na południe w kierunku wydm możemy się niemiło rozczarować, gdy ledwo opuszczając ostatni hotel zawoła Cie mundurowy, który powie, że to już czas zawróci, bo dalej jest pałac królewski i tam wstępu nie ma. Tyle mieliśmy z samotnych, piaskowych wydm i musieliśmy wracać z powrotem trasą 5 km. Niemało, zwłaszcza jak się nie ma wieczorem bluzy, gdy wieje od morza, a temperatura to znów kilkanaście stopni.
Spostrzeżenie 4 Pogoda w tym miejscu Maroka, mimo, że to maj, nie rozpieszcza. Rano często są chmury, później się przejaśnia i temperatura szybuje do 27-30 stopni, ale na koniec dnia spada do wspomnianych "nastu". Warto pamiętać o czymś ciepłym pakując plecak.