Z Cameron Higlands wracamy do Kuala Lumpur. Zarezerwowanego online autobusu o 12 nie ma, ale jest inny, z innej firmy, o 12:30. Nie mniej bilet online został uhonorowany. Wniosek? Jeśli chcesz być pewien swojego autobusu, to nie rezerwuj go online, tylko zakup bilet na stacji odpowiednio wcześniej :)
Przed samym wyjazdem z KL kupujemy jeszcze pamiątki, wysyłamy kartki, jedziemy zobaczyć Petronas Twin Towers na wieczór i spożywamy ostatni malezyjski posiłek. Malezjo ... żegnamy!
Nasze wrażenia po wyjeździe - sumarycznie było pozytywnie i wypoczynkowo. Malezja okazała się krajem dość łatwym do podróżowania. Poczynając od miejsc turystycznych, a kończąc w zwykłym sklepie nie było ludzia, który angielskiego chociaż by nie zrozumiał. Wszystkie plany sprzed wyjazdu raczej zadziałały i zobaczyliśmy wszystko, co było w planie. Sama atrakcyjność wyjazdu...wydaje nam się, że zeszłoroczna Tajlandia była ciekawsza, ale z drugiej strony widzieliśmy tylko ułamek Malezji. Zawiedliśmy się trochę na Borneo. W dużej części przyczynił się do tego nieciekawy Sandakan, ale nawet w dżungli brakowało tej kropki nad i (mało tych zwierząt). Trochę źle też ułożony był plan - przez pierwszy tydzień zwiedzaliśmy duże miasta i było to trochę nużące. Woda, zieleń i ogólnie przyroda jest ważna by poczuć egzotyczność, by poczuć wakacje. Jest więc kolejna lekcja na przyszłość.
Parę informacji o niektórych kosztach (podawane na 2 osoby w PLN):
Transport lokalny (poza lotami): 800 zł
Wycieczka Borneo: 1100 zł
Wycieczka Cameron Highlands: 180 zł
Pozostałe atrakcje i wejściówki: 1000 zł
Jedzenie na ulicy tanie, a artykuły w sklepach podobnie jak w Polsce.
Największe WOW: plantacja herbaty w Cameron Highlands
Największe KU@&$A: Sandakan jako nieciekawe miasto bez plaż